Ogólne

Koronawirus w Hiszpanii

Hiszpania jest jednym z najbardziej dotkniętych koronawirusem krajów na świecie. W szczycie pandemii, w telewizji można było zobaczyć przepełnione szpitale, ze śpiącymi na podłodze pacjentami. Obecnie w Hiszpanii wykryto 221,477 przypadków koronawirusa (hiszpański). Jedynym krajem z większą liczbą zarażonych są Stany Zjednoczone. Jednak ze względu na niższą populację ludności w Hiszpanii, liczba potwierdzonych przypadków przypadających na 1 000 000 mieszkańców, przewyższa USA. Nikt nie wie, jaką tak naprawdę wartość mają przedstawiane liczby. Publiczna służba zdrowia nie była przygotowana na taką ilość chorych, w związku z czym znacjonalizowane (angielski) zostały wszystkie prywatne kliniki i szpitale. W całym kraju założone zostały również szpitale tymczasowe, dla przykładu w miasteczku w którym mieszkamy, hotel RH Vinaros Playa (hiszpański) działa właśnie jako szpital dla ludzi chorych na koronawirusa. 322 łóżka przeznaczone są w nim dla pacjentów a 30 pokoi hotelowych zarezerwowanych jest dla medyków, którzy nie chcą narażać swoich rodzin powrotem do domu. Comunidad Valenciana aktualizuje szczegółową mapę zakażeń z podziałem na departamenty zdrowia. Pod nasz lokalny departament podlega prawie 91 000 ludzi z czego na dzień dzisiejszy potwierdzonych jest 207 zakażeń (kataloński).

Jak w zasadzie prawie w każdym kraju, trwa kampania uświadamiająca ludzi o zagrożeniu związanym z szalejącym wirusem. W mediach społecznościowych głównym hasłem jest #quedateencasa czyli odpowiednik polskiego #zostańwdomu. Drugą, niezwykle ważną kampanią jest ta, uświadamiająca o pogarszającej się w tej sytuacji przemocy domowej, pod nazwą Mascarilla-19 (angielski).

W samej Hiszpanii istnieją niezwykle duże rozbieżności w zachorowalności ludzi na COVID-19 w poszczególnych regionach. Z mapy (hiszpański) wywnioskować można, że liczba infekcji jest niższa w cieplejszych, przybrzeżnych regionach na południu i wschodzie kraju. To dziwne, ponieważ pierwsze przypadki wirusa odnotowano na Wyspach Kanaryjskich i w Walencji, czyli na wschodnim wybrzeżu. Na Wyspy Kanaryjskie wirus importowali turyści a do naszego regionu zawodnicy, kibice i osoby związane z klubem piłkarskim Valencia CF, po meczu z włoską Atalantą Bergamo (angielski), który odbył się w Mediolanie. Mimo to wirus nie rozprzestrzenił się tak szybko, jak w Madrycie lub La Rioja, regionie znanym z produkcji win. Wygląda na to, że wirus rozprzestrzenia się szybciej w niższych temperaturach (hiszpański).

Pomimo mniejszej liczby infekcji w naszym regionie, środki zapobiegawcze są takie same, jak w innych częściach kraju. Co to oznacza? Restauracje i hotele zostały zamknięte, a ludzie mogą przebywać na ulicy tylko w przypadku, gdy potrzebują pomocy medycznej, muszą zrobić zakupy lub iść do pracy. Od kilku dni istnieje jeden wyjątek od wcześniej wymienionych restrykcji. Po tym, jak rząd został postawiony pod presją osób zajmujących się zdrowiem psychicznym i rozwojem małych dzieci (angielski), postanowiono zezwolić im wyjść na zewnątrz, na krótki spacer, pod nadzorem osoby dorosłej. Począwszy od dzisiaj, dorośli mogą także wyjść na spacery w określonych godzinach, w zależności od wieku. My możemy wyjść na zewnątrz w promieniu 1 km od naszego domu, między 6:00 a 10:00 rano i 20:00 a 23:00 wieczorem.

Miejscowości są patrolowane przez policję, Guardia Civil i wojsko. Nie warto zatem myśleć o czmychnięciu z domu dla rozrywki. W Hiszpanii policja znana jest z bezkompromisowego podejścia, łamiesz zasady to ponosisz konsekwencje. Po kraju rozniosła się historia osoby, która poszła do sklepu tylko po to by kupić słoik Nocilla, czyli takiej tutejszej Nutelli. Osoba ta została zatrzymana przez policję i otrzymała mandat w wysokości 2.000€. Ale spokojnie, jeśli mandat opłaci się w ciągu 14-stu dni można liczyć na 50% zniżkę! Słoik słodkiej przyjemności za tysiaka (hiszpański) mmmm… No ale przecież czekolada nie jest niezbędna do życia, prawda? Hmmm.. no jak dla mnie, w niektóre dni każdego miesiąca-jest 🙂

Oprócz środków zapobiegawczych rozwojowi koronawirusa, władze ciężko pracują nad dezynfekcją miejsc publicznych. Zespoły ludzi w białych kostiumach i maskach spryskują ławki, kosze na śmieci,a nawet całe ulice środkami dezynfekującymi (kataloński). Na naszym zamkniętym osiedlu regularnie dezynfekowane są też klatki schodowe, poręcze oraz chodniki.

Nasza obecna sytuacja

W tej chwili nie możemy pracować ani nawet szukać pracy. Na zakupy wychodzimy co 2 tygodnie do supermarketów. W zasadzie chodzi na nie jedno z nas, ponieważ w sklepie jak i w aucie może przebywać tylko jedna osoba. Przy wejściu do supermarketu stoi ochroniarz, który nadzoruje dezynfekcję rąk i dba o to by każdy założył rękawiczki. Na podłodze naklejone są paski informujące o odległości, jaką należy zachować od siebie. Kawałek pleksi osłania kasjera przed klientem. Muszę także nadmienić, iż chociaż nie jest to w Hiszpanii obowiązkowe, prawie wszyscy noszą maski ochronne.

Od 15-tego marca cały nasz czas spędzamy w naszym zaledwie 30sto metrowym mieszkanku. Życie toczy się na podróży z części kuchennej studio do kanapy, ewentualnie zahacza o łazienkę i balkon. Oczywiście, rozumiem, że do życia nie potrzeba wielkich przestrzeni, jednak gdy jest się uwięzionym na tyle dni, można po prostu zwariować. Co gorsza, nasz internet, a nawet nasza elektryczność, znów są bardzo niestabilne. Chociaż Hiszpania jest znana z tego, że jest najbardziej słonecznym krajem w Europie, w ostatnich tygodniach nie można było tego poprzeć żadnymi dowodami. Mieliśmy kilka dni ulewnych deszczy, które spowodowały powodzie w naszym regionie (angielski).
Na szczęście nas powódź nie dotknęła, ponieważ nasze mieszkanie jest położone na klifie, który jest nieco wyższy niż okolica. Jednak zła pogoda kilkakrotnie przerwała dostawy Internetu na kilka dni. Na krótką chwilę byliśmy także bez prądu. W tak ekstremalnych warunkach i w zamknięciu, nasza izolacja nie przebiegała łatwo. Aby trochę umilić nam humor i zabić czas, eksperymentujemy w kuchni z wypiekami a Hilbert stał się specem od naleśników. Mój chłopak przeistoczył nasz balkon w szklarnię-mamy posadzone pomidory, ziemniaki, słodkie ziemniaki, pory, bazylię, kocimiętkę i milion innych dziwnych rzeczy, które mam nadzieję, szybko wylądują na działce w Cáligu. Dla poprawy samopoczucia Hilbert czyta „The Stand”, którą napisał mój ulubiony autor-Stephen King. Jest to powieść o wyjątkowo zakaźnym i morderczym wirusie, który wymknął się z wojskowego laboratorium. Ciekawy wybór czytanki na dobranoc w dzisiejszych czasach, prawda?

Nasza rodzina za granicą

Pomimo tego, że ogłoszono tutaj tyle przypadków zachorowań, bardziej martwimy się o naszych bliskich w Polsce i w Holandii. Liczba chorych w obydwu tych krajach wydaje się być niższa, tak samo jak liczba przeprowadzanych testów. Na całym świecie nastąpił wzrost liczby zgonów w porównaniu do danych statystycznych (angielski). Tego ile w tym zawinił wirus, nikt nie jest w stanie stuprocentowo stwierdzić.

Obawiamy się także, że środki zapobiegawcze, wprowadzone zarówno w Polsce jak i w Holandii są zbyt luźne. Być może jesteśmy nadpobudliwi dlatego, że widzieliśmy jak to wszystko rozprzestrzeniło się tutaj i nie chcemy by stało się tak w bliskich nam państwach. Hilbert martwi się o swoją babcię, która mieszka w bloku przeznaczonym dla osób starszych. Pomimo, iż mieszkają tam osoby o wysokim ryzyku powikłań, nie są chronione przed niebezpieczeństwem. Pielęgniarki, które pomagają w całym kompleksie mieszkaniowym, opiekują się również osobami przebywającymi w prywatnych domach a ich jedyną ochroną są rękawiczki. Nie zostały również zakazane odwiedziny. Owszem, odwiedzający muszą przy wejściu zdezynfekować dłonie, ale nic poza tym, czyli ochrona na poziomie tutejszego supermarketu albo i nie, bo tutaj jeszcze rozdają rękawiczki.

Moja mama pracuje w szpitalu w Rotterdamie, który został przekształcony w regionalne centrum koronawirusa. Osoby pracujące tam są odpowiednio zabezpieczone i przestrzegane są wszelkie przepisy. Mimo to, z tego co się dowiedziałam, zachorowało już kilku kolegów z jej pracy. W Polsce jak zwykle trwają spory polityczne, mam tylko nadzieję, że nie ucierpią na tym osoby chore (nie tylko te z koronawirusem), wymagające pomocy.

Dobrą wiadomością jest to, że zarówno Polska, jak i Holandia miały stosunkowo ciepłą i słoneczną wiosnę, co prawdopodobnie pomogło w ograniczeniu rozprzestrzeniania się wirusa. My w Hiszpanii mieliśmy niestety dokładnie odwrotnie. Mamy nadzieję, że wszystkie kraje są na dobrej drodze by przywrócić normalność, jednocześnie chroniąc swych obywateli na tyle na ile to możliwe. Jednak warto tutaj postępować według zasady: Umiesz liczyć? Licz na siebie. Dbajcie o siebie i swoich najbliższych, zwłaszcza tych starszych i słabszych, którzy mogą ciężej znosić skutki choroby.

Światełko na końcu tunelu

Dzięki podjętym przez rząd działaniom, znacząco spowolniono rozwój nowych zakażeń. Co do samego koronawirusa, prawdopodobnie trudno będzie w pełni go wyeliminować, ponieważ trzeba wrócić do normalnego życia. W Hiszpanii stopniowo rusza proces odmrażania gospodarki. Większość ekspertów jest zdania, że najgorsze już za nami, ale spodziewamy się, że zachorowania pozostaną z nami jeszcze na długi czas. Aby całkowicie pozbyć się wirusa, musimy zbudować odporność. Mamy nadzieję, że  uda się to zrobić nie tylko w niebezpieczny, naturalny sposób, ale bezpiecznie-poprzez szczepienia. Wierzymy także, że uda się stopniowo zwiększać liczbę przeprowadzanych testów, oraz, że znajdzie się lek, który znacznie zwiększy szansę na wygranie z wirusem.

Co dalej?
Pozytywną tendencją w Hiszpanii jest spadek osób wymagających hospitalizacji. Jeśli ta krzywa nadal pozostanie spadkowa, możemy liczyć na znaczne złagodzenie obecnych restrykcji jeszcze w maju (angielski).

No dobra a co z wakacjami? Na tą chwilę ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. W tej chwili Hiszpania ma nadzieję, że pod koniec czerwca gospodarka wróci do normy, niestety to niekoniecznie musi odnosić się do turystyki. W planach co prawda znajduje się stopniowe otwieranie hoteli, ale w pierwszej kolejności dostępnych będą one wyłącznie dla Hiszpanów, następnie dla Europejczyków a na samym końcu dla osób z innych kontynentów. Kiedy to nastąpi? Niestety na tą chwilę nie mamy żadnych potwierdzonych informacji.

W każdym razie słońce znów zaczęło świecić, a temperatura wzrosła do 27 stopni Celsjusza. Liczymy, że poprawa pogody przeniesie się na poprawę naszego samopoczucia i że wszystko jak najszybciej wróci do normy.
Życzymy Wam wszystkim dużo uśmiechu i zdrówka!
Jeszcze przyjdzie czas na to byśmy razem mogli sączyć vino tinto przy szumie Morza Śródziemnomorskiego w gorące letnie wieczory!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Instagram
Youtube
LinkedIn
Share